Od 15-10-2013 ten blog funkcjonuje pod nowym adresem www.byphone.pl.
Mam nadzieję, że nowe miejsce będzie jeszcze chętniej odwiedzane niż obecne, a nowe treści, nowa szata graficzna, a także moje podejście do bloga, pozwolą na jego szybki rozwój.
Ten post, w nowej formie, jest teraz dostępny pod adresem: http://www.byphone.pl/wordpress/2012/04/cwiczenia-praktyczne-z-zarzadzania-za-darmo/
Zachęcam do odwiedzin i pozdrawiam,
Artur Rogowski
Hej,
wymyśliłem sobie ostatnio bardzo prosty sposób na ćwiczenia praktyczne, z zakresu zarządzania, którym chciałbym się z Wami podzielić. Przede wszystkim ćwiczenia te w zasadzie nie wymagają od nas żadnych specjalnych przygotowań, dużej ilości czasu, a co najważniejsze pieniędzy.
Potrzeba zrodziła się sama, ponieważ jestem w trakcie realizacji bardzo ciekawego projektu, który wymaga ode mnie wzniesienia się na swoje wyżyny umysłowe i umiejętności ;) To ćwiczenie powstało właśnie po to, aby móc sprawdzić siebie w różnych, głównie nieprzewidzianych sytuacjach, z którymi możemy się spotkać w firmie, czy też w naszym zespole.
Mianowicie, korzystając z usług różnych przedsiębiorstw (nieważne jakiej wielkości i z jakiej branży), wchodząc do ich lokali, mając kontakt z osobami, które tam pracują, automatycznie wytyczam sobie zadanie. Polega ono na znalezieniu obszarów, które można by polepszyć (w zarządzaniu przedsiębiorstwem/zarządzaniu zespołem/kontakcie z klientem) oraz sposoby jak to zrobić.
Oczywiście obszary te trzeba niekiedy znaleźć "na pierwszy rzut oka" - jak na przykład sposób ułożenia ekspozycji, gdy jesteśmy w oddziale przedsiębiorstwa tylko 5 minut, jednak gdy z daną firmą mamy dłuższy kontakt można tę zabawę sobie przedłużyć i zacząć "grzebać" głębiej. Mimo wszystko podstawą ćwiczenia jest aby działać szybko, symulując sobie sytuację stresową - szybko wyszukujemy, w jaki sposób i które elementy byśmy zmienili. Dodatkową zaletą takiego szybkiego myślenia jest brak konieczności poświęcania na to ćwiczenie dużej ilości czasu.
Podam może dwa przykłady, aby lepiej zilustrować o co mi chodzi:
1. Spotkanie biznesowe, na dość wymagającym szczeblu, ponieważ w grę wchodzą niemałe pieniądze. Przedstawiciel firmy X rozpoczyna prezentację, chcąc sprzedać firmie Y swój produkt. Gdy tylko przemówienie się zaczęło, zacząłem go, mówiąc w bokserskim żargonie, punktować. Po pierwsze primo - mówi do nas na siedząco - nie podoba mi się to, po drugie primo - zła kolejność slajdów na prezentacji - należałoby niektóre pozamieniać i odrobinę zmienić konspekt prezentacji, tak aby była ona łatwiejsza w odbiorze. Po trzecie primo ultimo ;) - mówienie do rzutnika, bądź do komputera, a nie do słuchaczy, i tak dalej i tak dalej.
Teraz trochę bardziej życiowy przykład:
2. Udałem się ja kiedyś z moją partnerką do pubu. Pub o przyzwoitej opinii, choć będąc tam dosyć dawno, nie bardzo pamiętałem jakie miałem wrażenia z pierwszej wizyty. Wchodzimy, na pierwszym piętrze bar i 4 panów barmanów. Pytamy się o stolik, na co jeden z tych panów nie czekając na nic zabrał nas piętro niżej, pokazał stolik i poszedł. Usiadłem sobie i wcielając się w rolę managera takiego przybytku zacząłem punktować - po pierwsze brudny stolik - skoro jeden z barmanów i tak schodził nam go pokazać, wystarczyło tak "just in case" wziąć ze sobą szmatkę. Po drugie, fakt faktem szybko ten stolik dostaliśmy, jednak zapomniano nas się zapytać co zamawiamy - rozwiązanie: przed pokazaniem stolika, przy barze na górnym piętrze przyjąć zamówienie. Dodatkowo, zawsze jest większa szansa, że klient, który coś zamówił, zostanie trochę dłużej. Po trzecie, na dole nie ma nikogo z obsługi. Rozwiązanie: jednego z barmanów przerzuciłbym na dół, żeby klient nie musiał sam tarabanić się po schodach na górę aby złożyć zamówienie (gdy poszedłem aby to zrobić, czterech panów barmanów dalej siedziało i kompletnie nic nie robiło). Siedząc już przy piwku zacząłem ćwiczyć dalej: zmiana oświetlenia, zmiana ułożenia stołów, gdzie w wygospodarowanym w ten sposób miejscu zrobiłbym mini bar i tak dalej i tak dalej.
Mam nadzieję, że widzicie o co mi chodzi w tym ćwiczeniu.
Pozostaje tylko zadać pytanie: co to ćwiczenie mi daje i czy warto je robić.
Moim zdaniem warto, a korzyści z niego płynące to głównie:
- wskazówki jak w sytuacjach biznesowych postępować, bądź jakich zachowań unikać (pierwszy przykład)
- rozwijanie umiejętności szybkiego podejmowania decyzji i radzenia sobie pod presją czasu
- rozwijanie w sobie instynktu managera
- sprawdzanie czy poradzilibyśmy sobie w innych branżach (przykład drugi, gdzie z branżą gastronomiczną jeszcze nigdy nie miałem do czynienia)
Zapraszam do komentowania i podzielenia się tym co na ten temat myślicie.
Pozdr,
Artur R.
Ćwiczenie całkiem ciekawe. Na pewno warto je praktykować - a im "badana" firma/miejsce leży bliżej naszej branży tym lepiej dla nas - możemy zauważyć cudze błędy i postarać się przełożyć "plan naprawczy" do naszej rzeczywistości zawodowej. Z drugiej strony polecałbym dla równowagi zauważanie co jakiś czas tych elementów, które są dobrze rozwiązane (a im bliżej naszej branży leży dobre rozwiązanie - tym lepiej je zauważać) i przenosić na nasz grunt. W ten sposób zapewnimy sobie właściwe proporcje między zauważaniem negatywów i pozytywów. Chodzi po prostu o to, żeby nie ogarnęło nas poczucie, że wszędzie jest coś do poprawienia - bo to może powodować niepotrzebne frustracje. Generalnie podoba mi się to co proponujesz - spróbuję zastosować to ćwiczenie przy najbliższej możliwości. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMichale, pozwolę sobie nie zgodzić się co do jednego Twojego twierdzenia.
UsuńMówisz: "Chodzi po prostu o to, żeby nie ogarnęło nas poczucie, że wszędzie jest coś do poprawienia - bo to może powodować niepotrzebne frustracje."
Moim zdaniem zauważone błędy konkurencji będą raczej przyczyną zwiększenia pewności siebie i wiary w swoje kompetencje, niż frustracji :)
Dzięki za komentarz i pozdrawiam,
Artur