marca 28, 2012

Historia o ambicji w korporacji

 

Od 15-10-2013 ten blog funkcjonuje pod nowym adresem www.byphone.pl.

Mam nadzieję, że nowe miejsce będzie jeszcze chętniej odwiedzane niż obecne, a nowe treści, nowa szata graficzna, a także moje podejście do bloga, pozwolą na jego szybki rozwój.


Zachęcam do odwiedzin i pozdrawiam,
Artur Rogowski



Krótka historia do przemyślenia, która opowiada jak w korporacjach doceniany jest młodzieńczy zapał i ambicja. Historię usłyszałem wczoraj od znajomego:

"Jak byłem trochę starszy od Ciebie, czyli jakieś 15 lat temu też miałem taki młodzieńczy zapał, ambicję i milion pomysłów. Skończyłem studia, potem MBA, początek kariery zapowiadał się nad wyraz dobrze. Dostałem pracę w b. dużej korporacji, gdzie po jakimś tam czasie miałem już stanowisko kierownicze, fajną pensję i swój zespół ludzi. No nie mogło być lepiej! No i tak z tym młodzieńczym zapałem chciałem zmieniać firmę i świat, co by mnie zauważyli, co by wszystkim lepiej się pracowało. No i nadeszła okazja, aby wszyscy się o moich pomysłach dowiedzieli. Wigilia w pracy. Obecni byli wszyscy najważniejsi ludzie w firmie: prezes, wiceprezes, dyrektorzy, inni kierownicy. Prezes pro forma zapytał obecnych, czy ktoś chciałby coś powiedzieć. No i wstałem cholera i zacząłem mój piękny, a przynajmniej tak mi się zdawało, monolog czego to ja nie wymyśliłem, co źle funkcjonuje i co można by zmienić. Na początku nie wiedziałem, że robię coś źle. Dopiero w połowie mojej tyrady spostrzegłem, że prezes patrzy na mnie z niedowierzaniem, wiceprezes twarz ma schowaną w dłoniach, mój dyrektor prawie schował się pod stołem, a reszta współpracowników patrzy się na mnie, co najmniej z takim zdziwieniem jakbym właśnie pokazał im, że potrafię się teleportować. Tracąc trochę pewność siebie skończyłem mówić i usiadłem. Zapadła cisza. Mój dyrektor robiąc dobrą minę do złej gry mówi: "Panie prezesie, chciałbym przypomnieć tylko, że X jest nadal w naszej drużynie", na co prezes odpowiedział - "Tak, ale chyba w ataku". Po miesiącu podziękowali mi za współpracę."

I weź tu człowieku chciej dobrze dla firmy...

Pozdr,
Artur R.

2 komentarze:

  1. Hmmm...

    Mam kilka wątpliwości...

    1. Czy aby na pewno Wigilia to dobra sposobność by to wszystko przedstawiać? Nie łatwiej na początek skonsultować pomysły z kimś tylko lekko wyżej usytuowanym od nas?

    2. Może te pomysły były odcięte od rzeczywistości, a doświadczone kierownictwo potraktowało człowieka jako aroganckiego gostka, który myśli, że wszystko już wie?

    Alex w radiu podał przykład człowieka, który tylko liźnie temat, a już by przewracał korporacje do góry nogami. Może to był ten przykład?

    3. Cytat: Jak byłem trochę starszy od Ciebie, czyli jakieś 15 lat temu też miałem taki młodzieńczy zapał, ambicję i milion pomysłów." sugeruje, że ów Pan już jako dojrzały człowiek nie ma pomysłów, zapału i ambicji. Czy to dobra droga?

    Pozdrawiam,
    Paweł Kuriata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawle,
      pozwolę sobie odnieść się do poszczególnych punktów.

      1. Trafna uwaga, choć może czasami pójście na całość się opłaca.

      2. Ciężko mi się wypowiadać w tej kwestii, ponieważ o szczegóły nie dopytywałem.

      3. Historia tej osoby w późniejszym okresie bardzo się skomplikowała (rodzinnie, zdrowotnie, zawodowo) i faktycznie nie jest to już ten sam człowiek co kiedyś. Droga taka z pewnością nie jest dobra, aczkolwiek zdecydowanie ciężko z niej zejść (w tym konkretnym przypadku).

      Pawle, bardzo się cieszę, za ten komentarz, ponieważ pozwolił mi on zobaczyć tą historię w innym świetle. Jako, że znam tego człowieka, założyłem, że jest tylko jedna strona medalu. Natomiast Twoje wątpliwości 1 i 2 pokazały mi, że zawsze trzeba patrzeć na każdą sytuację ze wszystkich perspektyw.

      Dziękuję i pozdrawiam,
      Artur

      Usuń